Wywiad z Sybiraczką – Panią Władysławą Sforowską.I i M– Ilona i MagdaP.W.S– Pani Władysława Sforowska I i M: Czy pamięta Pani dzień kiedy przyszli żołnierze i kazali się spakować? Wywiad przeprowadziły: Ilona Gołda i Magdalena Smulczyńska; Pomyśl, czy naprawdę jest ci tak źle…Od kilku dni zastanawiałam się co napisać, żeby się spodobało. Nawet teraz, gdy to piszę, nie mam pojęcia, jakie będzie kolejne zdanie. Zastanawialiście się może kiedyś, jakby to było, gdybyście żyli w czasie wojny? Wydaje mi się, że u większości z was nigdy nie było takiej myśli. Sama nie pamiętam czy ja o czymś takim myślałam… My sobie spokojnie żyjemy. Nie musimy zastanawiać się, czy dożyjemy jutrzejszego dnia, czy któryś z żołnierzy będzie miał zły humor i nas zabije. Jesteśmy zmęczeni nauką, codziennymi obowiązkami, często brakuje nam czasu, bo zamiast dwóch godzin na komputerze graliśmy cztery. A gdy gdzieś jedziemy i nie ma tam dostępu do Internetu, telewizora, gier uważamy, że to jest nasz najgorzej zmarnowany czas. Na podstawie wspomnień pani Władysławy Sworowskiej napisała Małgorzata Kowalewska, kl. 3a Wspomnienia o zesłaniu na Sybir, pana Mieczysława FiutkaNad ranem przyszli żołnierze, było ich dwóch. Kazali spakować najpotrzebniejsze rzeczy i zabrali Go wraz z rodziną do pociągu bydlęcego. Pan Mietek miał wtedy 10 lat. W pociągu, jak mówił, panowały straszne warunki, niesamowita ciasnota. Dziura w podłodze służyła za toaletę, a mały piecyk miał ogrzać te kilka rodzin w jednym wagonie. Spali na podłogach, a raz na parę dni jedli suchy chleb i popijali go wodą. Podróż trwała 2 miesiące, Wywieźli ich daleko w las i na jeden barak, w którym panowała wszawica i było pełno pluskiew, przydzielali po 3 a czasami 4 rodziny. Jego rodzice oszczędzali jedzenie jak tylko się dało. Za cały dzień pracy osoba dorosła dostawała 400 gram chleba. Matkę p. Fiutka wywieźli jeszcze głębiej w las do pracy przy wycince drzewa. Jakiś mężczyzna pokazał p. Mietkowi, jak łatwo może zdobyć jedzenie poprzez zabijanie psów. Początkowo p. Fiutek ukrywał to przed Ojcem, ponieważ się bał. Chodził też pod piwnicę, w której dziewczęta przebierały ziemniaki i te niedobre wyrzucały przez okno, a on je później zbierał i zanosił do baraku. Mięso z psa raz na 2 tygodnie zawinięte w ciuchy brata zanosił do Matki, dzięki temu Ona przeżyła. Kiedy w Polsce umierała na rękach syna bardzo mu dziękowała, bo gdyby nie On już dawno mogło Jej nie być. Wspominał też, że śpiewał zakazane piosenki na złość Rosjanom. Gdy dzieci nie chodziły do szkoły, rodzice za karę zamykani byli w drewnianych „klatkach”. Dostawali również mniej jedzenia, bodajże połowę tego co zwykle. Po paru latach ciężkiego życia udało się całej rodzinie p. Mietka wrócić do Polski.Po powrocie brat p. Mietka, który był wojskowym, załatwił Mu pobyt w szpitalu. Tam chodził do biblioteki i pani bibliotekarka poleciła mu książkę o pszczołach, którą przeczytał i dzięki temu później miał z czego się utrzymać, bo po dzień dzisiejszy ma pasiekę z pszczołami i jest znanym w okolicy pszczelarzem. Mieszka wraz z rodziną w Białogórzu, a ludzie bardzo chwalą jego miód. Iwka i Jula |